Obecny czas to Śro 22:55, 19 Lut 2025 |
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zobacz posty bez odpowiedzi
Forum Fantasy Scifi i opowiadanie Strona Główna
»
Prywatne Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Regulamin
----------------
Regulamin
Ludzie
Wspólne Opowiadania
----------------
Karta Postaci
Fantasy
Fantasy i Sc-fi
Science Fiction
Prywatne Opowiadania
Opowiadania w świecie książki i gier
Czasy zmyślone
A tak poza tym...
----------------
Ciekawostki
Dyskusje
Śmieszne sprawy
Nasza Galleria
Gry i Zabawy
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
veld
Wysłany: Nie 12:07, 11 Lip 2010
Temat postu:
Powożący dyliżansem spojrzał nad nią spod ronda kapelusza taksując uważnie, w końcu uśmiechnął się szeroko w dość nieprzyjemny sposób. Spojrzał za siebie i gwizdnął przeciągle aż pobliskim osobom zadzwoniło w uszach.
-Reporterka, nie reporterka w nosie mam te nowomodne przypadki paniusiu.
Mężczyzna dotknął dłonią ronda kapelusza z miną człowieka co z niejednego pieca jadł i swoje wyrobione zdanie na każdy temat. Najprawdopodobniej jednak nie wiedział o czym dziewczyna do niego mówiła.
-Zaraz przyjdzie Jack i zobaczymy, ja jestem za o ile Paniusia opłaci każde potencjalne miejsce w dyliżansie, nie możemy być stratni.
Roześmiał się w dość irytujący sposób, co kilka chwil się przy tym zapowietrzał.
Jack, który przybył gdy woźnica zanosił się śmiechem był postawnym mocno zarośniętym mężczyzną, w porównaniu do towarzysza mógł uchodzić za przystojnego, no i nad wyraz czystego. Szybko dowiedział się w czym rzecz i odciągnął woźnice na bok. Zaczął z nim dyskutować zażarcie, każdy z nich mocno gestykulował wskazując co jakiś czas na Marii.
Shima
Wysłany: Pon 22:36, 05 Lip 2010
Temat postu:
Pomasowała się po policzku w głębokim zamyśleniu obserwując spotkanie matki z synem.. Cóż. Oprzytomniała dopiero po odjeździe pierwszego z dyliżansów. Czas było się zabrać. Podbiegła do pierwszego woźnicy jakiego spotkała na swej drodze.
-Przepraszam! Przepraszam! Nazywam się Maria Delverochcio. Tak, jestem reporterką. Proszę pana, jestem umówiona na bardzo ważne spotkanie, a muszę zdążyć dokończyć reportaż. Czy może mnie pan szybko podwieźć.. Bez zbędnego bagażu w postaci ludzi? Proszę?
veld
Wysłany: Pon 22:10, 05 Lip 2010
Temat postu:
Podobne myśli mieli zapewne i liczni podróżni rozglądający się nieufnie w koło. Ochrona składu także najwidoczniej wpadła na podobne myśli gdyż zajęła miejsce dogodne do obrony i uważnie lustrowała wszystko w okolicy. Mimo wszystko jednak w najbliższym otoczeniu wszystko było spokojne, nie licząc jakiejś wścieklej kobiety. Ta z głośnym krzykiem skakała nad jakimś rudzielcem co chwile go raz to atakując raz obcałowując. Część podróżnych i uzbrojonych mężczyzn z ochrony pociągu obserwowała zaistniałą sytuację z rozbawieniem. Spora grupa głośno marudząc zaczęła rozchodzić się po wagonach szukając swoich rzeczy. Co jakiś czas parę osób obładowanych jak juczne konie zmierzała w stronę dyliżansów. Gdy któryś z powozów był pełen ruszał raźno na południowy zachód.
Shima
Wysłany: Śro 3:32, 30 Cze 2010
Temat postu:
- Przegonili.. Przegonili, dlaczego nie powiedziałeś, że złapali.
Mówiła do siebie rozglądając się gorączkowo. cała ta niedogodność była całkwicie nie na rękę. Już miała wracać po bagaż i biec do najbliższego dyliżansu gdy w tłumie napotkała Erniego. Tak nią ów widok wstrząsnął, że prawie upadła. Po prawdzie to potknęła się o wystający kamień, ale inaczej to wyglądało. Ani słowem się nie odezwała. Pobiegła pospiesznie do samego wagonu i tuż przed drzwiami odwróciła się by z bezpiecznej odległości obserwować matkę spotykającą zakrwawionego syna idącego z jakąś młódką. Dobry materiał na krótką acz tragiczną historię. Jedną nogą już wchodziła na pierwszy schodek do wagonu gdy przez myśl przeszły ją niemiłe pomysły.. A może wąsacz kłamał by ludzie nie wpadli w panikę. Może te tory zniszczono niedawno by łatwiej było okraść stojący pociąg. Cholera wie.
veld
Wysłany: Śro 3:24, 30 Cze 2010
Temat postu:
Pytanie zginęło w tłumie jemu podobnych. na nic się one zdały wszystkie jednak gdyż nikt nie miał ochoty na nie odpowiadać. Powstało już kilka teorii krążących teraz jako plotki po coraz bardziej zaniepokojonych podróżnych. Paręnaście metrów dalej maszynista rozmawiał z mocno gestykulującym wt ej chwili wąsaczem. W międzyczasie odnalazł się Ernie. Miał rozcięty łuk brwiowy z którego obficie lała się krew. Opiekowała się nim jakaś młódka o słomianych włosach do której ten uśmiechał się głupawo za każdym razem gdy ta na niego spojrzała. Minęło trochę czasu nim maszynista skończył rozmawiać i podszedł zniechęcony do oczekujących ludzi. Otrzepał swoje spodnie wpatrując się przed siebie tak na prawdę nie skupiając wzroku na niczym konkretnym.
-Pragną państwa przeprosić za nieoczekiwana przerwę w podróży. Dwa dni temu banda złych ludzi rozkopała tory i urządziła zasadzkę na pociąg. Zostali jednak odkryci i przegnani przez stróżów prawa. Nasza spółka zorganizowała kilka dyliżansów do najbliższego miasta gdzie znajda państwo zakwaterowanie. Gdy szkody zostaną naprawione wznowimy kurs pociągu, dziękuję bardzo za uwagę.
Maszynista powiedział wszystko na bezdechu obracając się szybko na pięcie gdy skończył. Odszedł pospiesznie uciekając przed niezadowolonymi okrzykami w tłumie.
Shima
Wysłany: Śro 3:13, 30 Cze 2010
Temat postu:
Wtłoczyła do płuc powietrze wstrzymując nagle oddech i gdy tylko kobieta wyszła, zrobiło się błogo. Miała ochotę rozłożyć się wygodnie, iść dalej spać. Niech się dzieje co chce. Mari była umęczona po ciężkiej podróży mimo paru prób drzemek.Spojrzała na Johnego. Dziwna nieznana jej siła zepchnęła ją z siedzenia nakazując wstać. Wstała więc czekając jak ta sama dziwna moc pcha ją ku wyjściu.
-Przepraszam!
Krzyknęła dopiero teraz z głośnym stękiem wypuszczając powietrze ustami. Nie miała zamiaru siedzieć z mężczyzną. Skoro pociąg stoi a ludzie się tłoczą.. To wypadało by potłoczyć się także. A nóż widelec coś ciekawego się wydażyło. Ktoś umarł,eksplodowały tory.. No właśnie tory. Wychodząc z wagonu przeciągnęła się mocno i zupełnie nie po damsku. Lekkim truchcikiem wyminęła na około ludzi, stając nieopodal. Rozejrzała się po torach, spojrzała na wozy.
-Kto to zrobił?
Spytała nagle, jednak nikogo konkretnego.
veld
Wysłany: Śro 3:04, 30 Cze 2010
Temat postu:
Doris zignorowała pytanie dziewczynie rzucając gromami z oczu na lewo i prawo.
-Johny! Gdzie brat?!
Ton jej głosu wręcz przykuwał do ziemi strachem o konsekwencje sprzeciwu. Zagadnięty mężczyzna gramolił się właśnie spod stery bagaży i rozglądał uważnie na około
-A Toć ja wiem matka? Przejść się poszedł.
Kobieta z marsowa mina powstała szybko i wręcz wylała się na zewnątrz wagonu. Stało tam już kilkunastu podróżnych starając się dojść, co takiego wymusiło tak przykre wybudzenie ich ze snu. Przed lokomotywą uwijało się jak w ukropie paru ludzi, Tory były rozkopane, belki drewna leżały w nieładzie w koło a szyny znajdowały się niedaleko grubego wąsacza jaki komenderował robotnikami. W poblizu stało kilka dyliżansów.
Shima
Wysłany: Śro 2:54, 30 Cze 2010
Temat postu:
Cóż. Z pewnością Mari jak i pani Doris mogły przyczynić się do odkrycia pierwszych poduszek powietrznych na prostym przykładzie twarzy młodej Mari lądującej w piersiach kobiety. Bagaż jak to bagaż, poleciał, ale szczęściem nie na czarnowłosą. Kolejny szok spowodował, że Mari odepchnęła kobietę a w efekcie odepchnęła siebie samą lecąc na powrót na stare siedzenie. Błękitne oczy otworzyła szeroko, a trzeba przyznać, że i bez tego były duże. Jeszcze przed chwilą zaspana, teraz z drżącymi dłońmi szukała przyczyny nagłego lotu w przód. Rozejrzała się łykając ślinę.
- Co się stało? Przepraszam panią..
veld
Wysłany: Śro 2:48, 30 Cze 2010
Temat postu:
-To wspaniale, Naprawdę wspaniałe miejsce, z chęcią ugościmy...
Kobieta klasnęła w dłonie uradowana. Konwersacja, a raczej monolog ciągnął się jeszcze długo, nawet w momencie gdy i Mari i dwójka rudzielców zasnęła zmęczona monotonnym głosem Doris. Ta najzwyczajniej w świecie zaczęła zamęczać kolejna ofiarę, która w tym momencie wyglądała jakby rozważała wyskoczenie przez okno albo zastrzelenie na miejscu. Uciążliwa podroż trwała długo, Ludzi co jakiś czas przybywało i ubywało a pociąg mknął przez prerie znacząc swój szlak ogonem białego dymu. Nad ranem wszystkich w wagonach zaskoczyło gwałtowne hamowanie, ludzie pomknęli do przodu ścigani przez bagaże..
Shima
Wysłany: Śro 2:39, 30 Cze 2010
Temat postu:
Przez krótki moment, taki króciutki, kiedy Maria spoglądała w okno, wyglądała jak trup.. Jak najprawdziwszy umęczony truposz. Od czasu przepychania się, nie poprawiła skołtunionych włosów wcale.. Suknia też trochę się wygniotła, ale najgorsza była twarz dziewczyny. Rozchylone usta, zapatrzone w siną dal, przymrużone oczyi trupio blada twarz. Nie słysząc już kolejnych zdań wybawicielki, uniosła głowę wzdrygnąwszy się. Rumieniec wpłynął na jej policzki jak rwąca woda przerywająca tamę. Uśmiechnęła się równo głupio jak Ernie i Johny.
-Tak, zgadzam się.
Odpowiedziała pospiesznie tym samym wiercąc się na siedzeniu okropnie. Gdyby pociąg nie był tak zatłoczony.. Wstała by i uciekła od irytującj trójcy..
veld
Wysłany: Śro 2:31, 30 Cze 2010
Temat postu:
Kobieta tak po prawdzie nie zwracała na nią baczniejszej uwagi. Fakt, mówiła do niej, ale wyglądało na to ,że nie zależy jej na odpowiedzi. Mówiła wciąż i mówiła, Gdy Mari odzyskała w miarę względną świadomość, ta była właśnie w połowie historii jak trafiła z synami do ameryki. Mężczyźni rozglądali się znudzeni po zatłoczonym wagonie mając już najwyraźniej dość słuchania wciąż tej samej opowieści. Wszyscy troje wyglądali jak Irlandczycy, masywni, rudzi, z masa piegów. Zdradzał ich też akcent tak charakterystyczny dla tej narodowości.
Kiedy już wydawało się, że wybawicielka zacznie opowiadać o swoim miesiącu miodowym kobieta spojrzała bystro na Marii i uśmiechnęła się promiennie.
-Ale my tu tak gadu gadu, a panienka nawet nie wie z kim ma do czynienia. Jestem Doris McDowney, a to moje pociechy, Ernie i Johny, chłopcy, przedstawcie się!
Mężczyźni niezręcznie uchylili kapeluszy uśmiechając się głupawo.
Shima
Wysłany: Śro 2:20, 30 Cze 2010
Temat postu:
Całą drogę pod ramieniem kobiety, przebyła całkowicie w szoku. Jak, co, dlaczego i w ogóle jakim prawem. Te i inne myśli kołysały się w jej małej głowie, ale czasu na odpowiedzi jej nie dano. Nie wiadomo kiedy - w mniemaniu Marii- zaraz.. Znalazła się w pociągu w obstawie trzech osób.. Została paskudnie porwana, lecz jej oprawcy nie żądali jeszcze okupu. W pewnej chwili otrząsnęła się z osłupienia rozglądając od razu za bagażem. Przez głowę jej nie przeszło, że powinna podziękować, zachować się jakoś poprawnie. Nie, walizki ważniejsze niż maniery.
veld
Wysłany: Śro 2:12, 30 Cze 2010
Temat postu:
Ktoś roześmiał się głośno i za chwile Mari poczuła że traci grunt pod stopami.
-Biedactwo.. Ernie na Litość Boską i pięciu szeryfów nie gap się jak ciele na malowane wrota i bierz bagaż panienki.
Głos niewątpliwie należał do kobiety. Gdy dziewczyna odzyskała jako tako wzrok pierwszym co ujrzała był kołyszący się biust, reszta ciała była tylko dodatkiem. Całość należała do rudej kobiety w zielonej sukni. Trzymała jedną ręką mari w pasie Drugą skutecznie odgarniając ludzi. Za nią podążały dwa niedźwiedzi po bliższym przyjrzeniu okazujący się młodymi mężczyznami, kropla w krople do siebie podobnymi i równie rudymi jak kobieta. Jeden z nich niósł walizkę dziewczyny.
-Bydło nie ludzie!
Kobieta sapnęła przez zaciśnięte zęby sprzedając mocnego kuksańca jakiemuś mężczyźnie blokującemu dalsza drogę. Ten obrócił się gwałtownie lecz szybko spokorniał widząc obstawę oponentki. Kobieta uśmiechnęła się prezentując rząd zdrowych białych zębów - rzadkość w tych okolicach.
-Zaraz kochaniutka będziemy w środku, mam nadzieje że nic się panience nie stało, niektórzy nie wiedza jak się zachować po prostu..
kończąc swe zdanie zdzieliła jakiegoś młokosa gapiącego się bezmyślnie na jednego ze strażników. Kobieta trajkotała wysokim głosem jakoś nie pasującym do całej jej postury. Mari nawet nie zdała sobie sprawy kiedy była w środku pociągu wciśnięta między dwóch "przybocznych" kobiety z walizka na kolanach.
pociąg powoli ruszył.
Shima
Wysłany: Śro 1:58, 30 Cze 2010
Temat postu:
Czuła, że nie dojedzie na miejsce, że polegnie już tu.. W miażdżącym tłumie. Ciekawe ile było tu ludzi. Uroniła łzę szczęścia chwytając mocno rączkę walizki.. Szybko okzazało się, że to nie szczęście, a piach i kurz wpadły do jej oczu. Oślepiona całkowicie postanowiła ratować choć jedną walizkę.
- Czy ktoś.. Czy ktoooś!!! Walizkaaa!
Spróbowała przekrzyczeć tłum wciąż uparcie i bezlitośnie napierający w przody. *Przepadła..* Pomyślała w duchu rozpaczliwie chroniąc dobytku jak matka chroniąca ostatnie dziecko.
veld
Wysłany: Śro 1:52, 30 Cze 2010
Temat postu:
czyjeś silne ręce podtrzymały dziewczynę przed upadkiem. Wybawca okazał się jednak nad wyraz interesowny. Boleśnie uszczypnął w zadek dziewczynę i zarechotał rubasznie, chwile po tym nie było go już widać we wciąż uparcie prącej do przodu ciżbie. Mari nie miała jednak na tyle czasu by zareagować na ten czyn. Z lewa nadeszła wielka matrona w kraciastej sukni niczym lodołamacz torując sobie drogę. Bez ceregieli zdzieliła tobołkiem jakiegoś opieszałego człowieka w o dziwo meloniku na głowie i pognała dalej roztrącając wszystkich na boki. Marii gwałtownie poleciała między ludzi odkrywając że wylądowała przed swoją walizka, niestety już tylko jedną.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Theme created OMI of
Kyomii Designs
for
BRIX-CENTRAL.tk
.
Regulamin